Sytuacja w Martówce: „Przyroda musi nam pomóc”
Na początku tego tygodnia w zbiorniku znaleziono martwe ryby. Służby zaczęły natleniać wodę i podnosić lustro zbiornika.
W środę Urząd Miasta (po interwencji społeczników) poinformował, że w wodzie w Parku Miejskim na Bydgoskim Przedmieściu mieliśmy do czynienia z tak zwaną „przyduchą”. Urzędnicy tłumaczyli, że śnięte ryby to efekt dramatycznie niskiego poziomu wody, wysokiej temperatury i zakwitu glonów.
O aktualnej sytuacji rozmawialiśmy wczoraj z wiceprezydentem Torunia. Paweł Gulewski informuje, że sytuacja powoli się normuje, w czwartek nie odnotowano już takiej ilości martwych ryb jak w środę i we wtorek.
Służbom udało się nieco podnieść poziom lustra wody i zwiększyć poziom jej natlenienia, ale on nadal nie jest w normach „komfortu”. Specjaliści mówią, że powinien oscylować między 4, a 7 miligramów tlenu, a w Martówce waha się na poziomie 2 – 3.
Do Martówki, dzięki pomocy strażaków, zaczęła trafiać nowa woda z Portu Drzewnego.
Ta woda jest przebadana pod względem obecności szkodliwych substancji. Nadaje się do podawania do Martówki, ma wysoki poziom natlenienia.
Na miejscu cały czas pracują specjaliści z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Robione są pomiary tlenu, ale według Gulewskiego sytuacja ciągle nie jest satysfakcjonująca.
W takim zbiorniku jesteśmy w stanie doraźnie walczyć z przyduchą, ale przyroda musi nam pomóc, bo nadal będziemy w sytuacji zagrożenia.
Ten weekend wydaje się być dla nas momentem krytycznym, kiedy będziemy musieli prowadzić swoje działania, bo temperatura powietrza w Toruniu może wynieść nawet 35 stopni Celsjusza, a to niesprzyjająca sytuacja.
Służby i urząd miasta liczą, że sytuacja w najbliższych dniach będzie się jednak poprawiać.
(IU, MM)