Toruń. 600 tysięcy złotych dla ofiary księdza pedofila
Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Toruniu został ogłoszony ważny wyrok. Mariusz Milewski wygrał batalię z Kurią Diecezjalną w naszym mieście.
Mariusz Milewski był w dzieciństwie seksualnie wykorzystywany przez proboszcza w gminie Biskupiec (województwo warmińsko-mazurskie, diecezja toruńska). To trwało 9 lat – w czasie gdy Milewski był ministrantem. Ksiądz Jarosław P. został skazany na 3 lata więzienia.
W marcu 2020 roku w Sądzie Okręgowym w Toruniu rozpoczął się proces – poszkodowany domagał się od Kurii Diecezjalnej w Toruniu zadośćuczynienia w wysokości 1 miliona złotych. Cywilny proces był prowadzony z wyłączeniem jawności.
Sprawa miała swój finał wczoraj (6 października). Sąd Okręgowy w Toruniu ogłosił wyrok – toruńska kuria musi zapłacić Mariuszowi Milewskiemu 600 tysięcy złotych. Wyrok, który ogłosiła sędzia Hanna Łożyńska, jest nieprawomocny.
Po ogłoszeniu wyroku, na stronie Kurii Diecezjalnej Toruńskiej pojawił się komunikat:
W związku z wyrokiem Sądu Okręgowego w Toruniu w sprawie o zadośćuczynienie p. Mariuszowi Milewskiemu za krzywdę wykorzystania seksualnego przez duchownego diecezji toruńskiej informuję, że biskup toruński szanuje wyrok sądu w tej sprawie.
Czy kuria będzie się odwoływała do wyroku?
Nie jestem upoważniony, żeby decydować w tym momencie o kwestii środków odwoławczych. Z pewnością zostanie złożony wniosek o uzasadnienie
– mówi adwokat Kurii Marcin Okruciński. Po wyroku wypowiedział się również adwokat Mariusza Milewskiego:
Pan Mariusz Milewski musiał walczyć o sprawiedliwość prawie 11 lat. Co do satysfakcji – jest gorzka. Przypominam, że jest to odpowiedzialność, która jest zbudowana na fundamencie pokrzywdzenia mojego klienta od dziewiątego do osiemnastego roku życia.
To było pozbawienie mojego klienta całkowicie dzieciństwa. (…) Do tej pory kościół katolicki nie powiedział słowa „przepraszam”
– mówi adwokat Laszlo Schlesinger. Głos zabrał również Mariusz Milewski:
Bardzo trudny proces, przede wszystkim psychicznie. To zostanie ze mną do końca. Tych czynów, które dokonywał ksiądz Jarosław nie da się wymazać.
Pokrzywdzony zaznaczał, że ten proces pokazuje, że „ofiary mają głos”.
(KGB)